Dzisiejszy wywiad jest z Tomaszem Dubińskim współtwórcą strony praktycyforex.pl, który jest indywidualnym inwestorem giełdowym, od 10 lat na rynku akcji i od 4 lat na rynku walutowym Forex. Dzięki ścisłej współpracy ze swoim nauczycielem (Dawidem – rok tradingu ‘biurko w biurko’) opanował doskonale system scalperski i przeniósł go na skale H4. SL na H4 od 5 do 50p. Ryzyko/Zysk: 1:4. Skale: D1, H8, H4. Uwielbia swing trading. Maniak dobierania w zyskach. Współprowadzi firmę produkcyjną w Polsce, jest częścią międzynarodowej, licencjonowanej firmy zarządzającej aktywami na Forex, inwestuje w nieruchomości mieszkaniowe i komercyjne. Posiada żonę i dwójkę dzieci.
Co przyciągnęło Cię po raz pierwszy do giełdy?
Lenistwo. Obietnica łatwych pieniędzy. Chciałem robić mało, a zarabiać dużo. Takie podejście + ego doprowadziło do straty 30.000$ w ciągu pół roku. Potem dość mocno przeorganizowałem mój sposób myślenia. Wall Street to najdroższy uniwersytet na tym świecie, ale też dający najlepszą widzę i największy potencjał zarobkowy. WARUNEK: pokora, chęć nauki i cholerna upartość połączona z wiarą w samego siebie.
Czy przeżyłeś jakieś objawienie, dzięki któremu odkryłeś, że giełda jest Twoim przeznaczeniem?
Tak, jak zarobiłem na rynku akcji w jeden dzień 30%. Niestety na demo. Po wpłaceniu pieniędzy do domu maklerskiego okazało się, że objawienie było złudne. Z mojej pierwszej transakcji wyciągnąłem 1% tego, co wpłaciłem. Dopiero potem zacząłem się naprawdę uczyć psychologii, czytać Darvasa, który napisał: „Każda akcja może wszystko”. Wtedy już wiedziałem, że ma 100% racji. Nie ma powodu, dla którego akcja nie może spaść z 200$ do 1$. Nawet Livingston o tym pisał na początku poprzedniego stulecia, ale czasem trzeba przeżyć to samemu i odczuć to boleśnie, żeby faktycznie słyszeć to, co jest do Ciebie mówione. Mam wrażenie, że porażki uczą ogromnej pokory i otwierają umysł a tradingową, a tym samym i życiową mądrość.
Co jest potrzebne, by odnieść sukces na giełdzie?
W książce „Droga żółwia” możesz przeczytać: „Wielkie pieniądze, wielkie ryzyko, żeby w to grać trzeba mieć jaja ze stali”
A tak zupełnie serio to trzeba w pełni zdać sobie sprawę, że giełda to gra emocjonalna, tu nie chodzi o inteligencję. Wygrywa ten, kto jest najbardziej zdyscyplinowany emocjonalnie, a żeby takim się stać, musisz pracować nad sobą codziennie. Codziennie. Codziennie. Nie raz w tygodniu. Codziennie. Nie raz w miesiącu. Codziennie. Nie będziesz podnosił rachunku o 40, 50 czy 80% w ciągu roku, robiąc weekendowe analizy. To musisz robić codziennie. Przeciwko Tobie na rynku grają najlepsi na świecie i znają Ciebie 100 razy lepiej niż Ty sam. Mają 100 razy lepszą jakościowo informację niż Ty, widzą to o czym Ty nawet nie śnisz. Pracuj nad sobą codziennie. Dyscyplina. Musisz wiedzieć dokładnie czego chcesz, wiedzieć to, czuć, widzieć krok po kroku jak to osiągniesz, znać każdy etap swojej drogi. Jestem zwolennikiem ewolucji, nie rewolucji. Skup się nad tym, by dodać 5% miesięcznie. Nic więcej nie potrzebujesz. Liczyłeś to kiedyś? Jeśli zaczniesz od 10.000 PLN i dodawać będziesz średnio miesięcznie 5% do kapitału pierwotnego, czyli 60% rocznie, to po 5 latach wygenerujesz kapitał w wysokości 104.857,60 PLN. Czy zdajesz sobie sprawę, że to ponad 900%? A co jeśli zaczniesz z większego kapitału? Tylko pamiętaj… krok po kroku. Ewolucja, nie rewolucja. Poznaj najlepszą jakościowo wiedzę na rynku, jaką zdołasz, praktykuj, zrozum, trwaj w dyscyplinie, podnoś rachunek.
Jaką rolę w kształtowaniu osobowości gracza odnoszącego sukces odgrywa motywacja?
Ed Seykota powiedział: „Win or lose, everybody gets what they want out of the market – Zwycięstwo czy porażka, każdy dostaje to, czego chce od rynku”. I to jest prawda, dostajesz to czego tak naprawdę się spodziewasz. Jeśli posiadasz żelazną dyscyplinę to możesz w konsekwentny sposób tak samo tracić, jak niektórzy będą zarabiać. Zwykły rodzaj dyscypliny nic tutaj Ci nie pomoże, ale jeśli skupisz się, by panować nad swoimi emocjami i posiądziesz możliwość kontroli swojego nastawienia, nastawienia do życia, nastawienia umysłu, gdy handlujesz, zmienisz swoje najgłębsze oczekiwania i będziesz w tym spójny to możesz być bardzo profitowy.
Jaka psychologiczna bariera okazała się najtrudniejsza w Twoim doświadczeniu giełdowym?
Stan bycia w papierowym zysku. Kiedyś mogłem długo być w stracie (papierowej), dobierać itp., ale gdy rynek w końcu wkładał mi pieniądze do kieszeni, bałem się, że mój malutki profit zaraz zniknie i zamykałem pozycję, zbyt wcześnie. Dzisiaj nienawidzę strat tak bardzo, jak pragnę być w zysku. Zawsze stawiam stop lossa, czasem zamykam szybciej, jeśli widzę wyraźne sygnały, że to nie jest jeszcze ten czas. Musiałem odwrócić 2 najpowszechniejsze ludzkie instynkty, które drzemią w każdym z nas. Na początku miałem nadzieję, że rynek się odwróci i wyjdę ze straty, a bałem się, że mój zysk stopnieje za chwilę. Dziś bycie w zysku i trzymanie pozycji 5, 10 dni jest dla mnie naturalnym stanem, gdyż boję się strat, a mam nadzieję, że moje zyski będą się powiększać. Dlatego też tak uwielbiam grać na trzecią falę.
Czy miałeś jakąś konkretną transakcję lub jakieś określone doświadczenie na rynku, które pomogły Ci zrozumieć psychologiczne aspekty gry na giełdzie?
Rozumienie rynku to ewolucja, nie rewolucja. To ciekawe, że nasze społeczeństwo jest tak śmiesznie programowane. Nie masz przypadkiem takiego filmu w głowie, że gdy coś Ci dolega to idziesz do lekarza, a on daje Ci pigułkę i już jesteś zdrowy, ot tak! Natychmiast! A może warto zastanowić się, „dlaczego” coś cię boli? A nie! Nie masz czasu! Zapomniałem, przepraszam. Ludzie przenoszą to na giełdę. Mówią: „chcę pójść na wykład i wszystkiego się dowiedzieć od razu!”. Czekasz na taki KLIK! w głowie. W poniedziałek chcesz usiąść do rynku i znać go na wylot. Po co czekać, prawda? Bez sensu. Spójrz na naturę. Czy widziałeś, żeby jakakolwiek roślina z ziarna w ciągu minuty stała się pięknym kwiatem? Lub aby liście, które właśnie spadły z drzewa w ciągu sekund zniknęły? To absurd prawda? To czemu spodziewasz się tego samego po sobie i po giełdzie. Giełda to jedna z najszybszych dróg do straty każdej sumy pieniędzy i to jest dopiero szybki KLIK! Ale Ty sam o tym decydujesz, gdy siadasz do rynku nieprzygotowany, masz duże ego, chcesz wszystko szybko, natychmiast, teraz! Powiem Ci coś, jeśli faktycznie masz taką postawę to weź swoje żetony i jedź do kasyna. Może tam dostaniesz szybko to czego chcesz.
A co powiesz o strachu przed przegraną?
Zależy co masz na myśli. Jeśli ktoś boi się, że położy rachunek, to tak naprawdę już go stracił. Dla niego ratunkiem jest tylko kontakt z zawodowym graczem, który jak trener go poprowadzi. Natomiast, jeśli boisz się otwierać konkretną pozycję to powinieneś zastanowić się, czy Twoje zagranie wynika z nagłego przypływu entuzjazmu i grania na to co się wydaje, a nie na to co jest lub z rekomendacji, a może dostałeś sygnał z kosmosu. Sprawa jest prosta: nie masz swojego własnego „stałego układu” i dobrego do tego zarządzania. Ja mam kilka stałych zagrań i ta gra jest kompletnie bez emocjonalna. Widzę sygnał, gram. Nie ma sygnału, nie gram. To bardzo proste. Oprócz całej teorii i praktyki jaką czasem uczę, jeśli mam na to chęć, uczę by gracz opracował dla samego siebie, przez siebie samego, jego własny, stały układ, czyli zagranie, które pasuje do jego stylu życia, do jego psychiki i realnych oczekiwać. Tylko wtedy możesz myśleć o sukcesie na rynku, inaczej ogarnie Cię strach, który zniszczy Twój rachunek i zada spory ból emocjonalny.
Jeśli zdarza Ci się seria dwóch lub więcej nieudanych transakcji, co wtedy sobie mówisz?
Po pierwsze: taka „czarna seria” przydarza się każdemu. Jestem swing traderem, gram na 15 parach. Na każdej parze mogą zdarzyć się 2 nieudane transakcje z rzędu za nim wejdzie mi ta właściwa transakcja. W stratnej transakcji tracę 1%, wygrywająca pozycja przynosi od 4 do 15%. U mnie kluczem jest dobieranie do pozycji wygrywających. Gram średnio 5 pozycji tygodniowo przy czym, pozycje zyskowne trzymam do dwóch tygodni. Po drugie i jest to bardzo ważne: wiem, że prawdopodobieństwo jest po mojej stronie. Wiem, że wygram w długim terminie. Wiem, że kolejna pozycja ma wysokie prawdopodobieństwo, że jest tą właściwą i tego się trzymam. To daje mi spokój ducha i czysty umysł. Poza tym gram tylko na sesji USA, więc daję sobie czas, by psychicznie odpocząć od rynku. Przez ponad rok siedziałem 14 godzin na dobę przed monitorami, ale na szczęście się z tego wyleczyłem. Teraz analizuję rynek 2, 3 razy dziennie po około 30 minut, więc zawsze moje spojrzenie na rynek jest świeże i dzięki temu jestem w stanie podjąć kolejną próbę.
Czy zasięgasz informacji od innych wybitnych graczy i robisz to, co oni?
Mówiąc szczerze do Paula Tudora Jones’a wciąż nie mogę się dodzwonić, Ed Seykota wciąż spaceruje nad brzegiem oceanu, a Soros wciąż mówi o nowym paradygmacie rynków finansowych i nie możemy się dogadać, ale się bardzo lubimy i przyjaźnimy 
A tak na poważnie to mogę Ci podpowiedzieć dwie świetne psychologiczne rzeczy.Pierwsza: czytaj o największych traderach i zwróć uwagę, że „każdy mistrz był kiedyś do kitu”. Poczytaj o najlepszych graczach (Czarodzieje rynku – pierwsza część) i zwróć uwagę jakie debilne decyzje podejmowali na początku swojej drogi. Jeden zastawił bez zgody żony dom i prawie go kompletnie stracił, inny dał pieniądze koledze, który wmówił mu, że wie jak grać, a kolejny przepuścił spadek po ojcu, itd. I powiem Ci szczerze, że to właśnie dało mi najwięcej siły. Kiedy popełniałem jakiś paradoksalny błąd mówiłem sam do siebie: „ale chwileczkę, przecież ten i tamten zrobili to samo! Oni już to przeszli, przetrwali i wygrali, więc i ja to potrafię”. W tej grze musisz wierzyć w samego siebie, a znajomość tych historii daje siłę.
Druga świetna sprawa: wydrukuj sobie zdjęcia graczy, których „podziwiasz”, których cechy chcesz przejąć i w razie potrzeby zadaj sobie pytanie: „ok, co na moim miejscu zrobiłby Larry Hite lub Jim Rogers”. To właśnie dzięki takim pytaniom i Laremu pilnuje stopa na poziomie 1%. To moja „grupa wsparcia”, Ty stwórz własną.
Czy miałeś jakiś autorytet, jakiś mistrzów, którzy pomogli kształtować Twoją drogę inwestora?
„Czarodzieje rynków” – pierwsze wydanie (The market wizards), Jesse Livermore – „How to trade in stocks” i „Wspomnienia gracza giełdowego, plus Nicolas Darvas „Jak zarobiłem na giełdzie 2mln dolarów”. W tych książkach jest potężna mądrość. Czytaj to, zrób sobie e-booka, wchłoń tą wiedzę. Reszta to Twoja własna praca nad sobą.
Na Waszej stronie zauważyłem nowy projekt pt.„watch my screen” co możesz na ten temat powiedzieć?
No proszę, jaki spostrzegawczy Mr. Makler! (śmiech)
Dzięki WMS możesz zobaczyć nasze ekrany, zobaczyć (i usłyszeć) nasze analizy, scenariusze rozpisane na MT4, poziomy wejść, poziomy sl i tp itd. Przez 90% czasu widzisz ekran „skalperski”, czyli TF’y H1, m15. Ja analizy swingów na kilku parach robię 2, 3 razy w tygodniu. Dzięki temu możesz zobaczyć, jaka jest różnica między Daytradingiem a Swing Tradingiem, a dzięki temu możesz w rezultacie dopasować styl gry do własnego charakteru, co jest bardzo ważne. Na razie niestety mamy ograniczoną liczbę osób mogących korzystać z tego rozwiązania, ale pracujemy nad rozbudowaniem tej technologii. Problem polega na tym, że operujemy w czasie rzeczywistym i opóźnienia są niewskazane.
Tak naprawdę, ten pomysł kołatał nam się w głowie od pewnego czasu. Wiesz w Polsce jest dużo obwarowań prawnych dotyczących zarządzania, sprzedaży sygnałów itp., a powiem Ci szczerze, że szkoda, gdyż to rynek sam w sobie powinien weryfikować graczy, a nie dodatkowe przepisy. Rozumiem, że są one po to, by chronić konsumentów, ale wszyscy jesteśmy dorośli prawda? Jeśli ktoś wierzy w podwajanie kapitału co miesiąc, to go rezultaty bardzo szybko z tego wyleczą.
Ten produkt powstał, gdyż wiemy jak to jest na początku. Nie masz nikogo, jesteś sam z rynkiem, szarpiesz się z nim, tracisz pieniądze, spalasz się i to jest bardzo wysoka cena. Jeśli trafisz na mądrego nauczyciela (mądrego podkreślam!) to całuj go po stopach, ale ogromna liczba osób zdyscyplinowanych, cierpliwych i mających bardzo duży potencjał wzrostu, na ogół nie ma tak wiele szczęścia, więc postanowiliśmy się podzielić naszym codziennym tradingiem. Wierzę, że to będzie pomocne dla wielu osób chcących wejść na ten rynek lub chcących poprawić znacznie swoje wyniki.
Co powiedziałbyś komuś, kto postanowił zostać traderem?